Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Komunistyczny profesorek

Metro, październik 2012

Rozmawia Alicja Bobrowicz

[Wyjaśnienie genezy wywiadu: Na początku października 2012 wystąpiłem w dłuższej panelowej dyskusji w radio TOKFM na temat polskiego systemu nauczania na różnych poziomach. W czasie tej dyskusji powiedziałem m.in. że gdy wykładam studentom na kierunku zarządzanie, to mam lepszy kontakt ze studentami zaocznymi, a w tym studentami MBA, niż z dziennymi. W reakcji na tę wypowiedź pojawiły się na onet.pl niezwykle ostre ataki na moją osobę. Jeden z internautów nazwał mnie komunistycznym profesorkiem, który tytuł otrzymał za wysyłanie darmowych pączków do Komitetu Centralnego PZPR.]

AB: Naraził się Pan studentom dziennym. Internauci nie zostawili na panu suchej nitki.

Ale skąd to oburzenie? I ten „komunistyczny profesorek”, „pączki dostarczane do KC”... Zupełnie nie rozumiem, czym tak zawiniłem.

AB: Może po prostu żaden profesor do tej pory nie mówił publicznie, że studenci zaoczni są lepsi od dziennych?

Tylko, że ja wcale nie powiedziałem, że są lepsi czy zdolniejsi. Powiedziałem, że mam z nimi lepszy kontakt. Nie wiem, jacy są studenci innych kierunków. Wykładam zarządzanie i, kiedy tłumaczę mechanizmy prowadzenia biznesu widzę, że zaocznym studentom wyświetlają się w głowach sytuacje z ich firm. Są aktywni, rozmawiają ze mną, dopytują. Mówią np. „teraz już rozumiem, dlaczego w mojej firmie coś idzie nie tak”. Dla studentów dziennych, którzy o firmach wiedzą tyle co usłyszeli od rodziców, wykład z zarządzania jest taką sama abstrakcją jak ten z biologii czy geometrii. I nie można mieć o to do nich żalu. Ale dlaczego ktoś ma żal do mnie, że wolę pracować z aktywnymi studentami?

AB: Nie czuje Pan, że powiedział coś na przekór utartemu przekonaniu, że na studia zaoczne idą ci, którzy nie dostali się na dzienne?

Nie i stąd moje zdziwienie. Nie sądziłem, że mówię coś kontrowersyjnego. Jestem wykładowcą dojeżdżającym, nie przebywam na co dzień na uczelni. Może coś przegapiłem. Choć, kiedy rozmawiam z kolegami profesorami nie mam poczucia, żeby ktoś patrzył na studentów zaocznych jak na gorszych czy mniej zdolnych.

AB: A dla przedsiębiorcy tryb w jakim się studiowało ma dziś znaczenie?

Trudne pytanie. W mojej firmie liczył się kierunek studiów i uczelnia. Sam pochodzę ze środowiska akademickiego i wiem, gdzie jak się wykłada. Zatrudniam np. absolwentów technologii żywienia z SGGW i to studiujących dziennie. Ale nie oszukujmy się, same studia to dziś mało, dla pracodawcy kluczowe jest doświadczenie zawodowe.

Wybrane wywiady