Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Victor Mayer-Schonberger i Kenneth Cukier, Big data. Rewolucja, która zmieni nasze myślenie, pracę i życie. MT Biznes

Big data to anglojęzyczny termin na określenie technik pozyskiwania informacji z bardzo dużych zbiorów danych, zwanych niekiedy „kopalniami danych”. Stąd też kolejny anglojęzyczny termin „data mining”.

Rosnące moce obliczeniowe komputerów mierzone szybkością wykonywania obliczeń i rozmiarami pamięci pozwalają dziś na przetwarzanie informacji zawierających setki milionów, a nawet miliardy jednostek informacyjnych. Wystarczy powiedzieć, że liczba zdjęć na dyskach FaceBooka przekroczyła już 40 miliardów. Ale to nie koniec informatycznej rewolucji, bo ktoś musi te informacje na dyski wpisywać. W epoce zwanej Web 1.0, gdy dane w Internecie pochodziły od operatorów bądź wąskiej grupy użytkowników, zgromadzenie tak wielkich zbiorów nie byłoby możliwe. Nadal przecież wprowadzenie każdej porcji informacji na dysk serwera, to od kilku do kilkudziesięciu tysięcy stuknięć w klawisze. W epoce Web 2.0 to się akurat nie zmieniło, tyle że stukających jest dziś ponad połowa populacji naszej planety. Nie wszyscy maja komputery, ale wszyscy mają telefony komórkowe. A telefony coraz więcej potrafią.

Autorzy „Big data” opisują wiele spektakularnych odkryć jakich dokonano analizując wielkie zbiory danych. Jednym z bardziej znanych przykładów jest stworzenie programu wykrywającego nadchodzenie epidemii grypy na podstawie analizy zapytań wpisywanych przez Internautów w wyszukiwarkę Google. Z tego i wielu innych przykładów Mayer i Cukier wyciągają dość daleko idące wnioski, że oto nadchodzi epoka, w które nie będziemy się troszczyć o to dlaczego coś się dzieje, zadowalając się informacją, że dzieje się tak a tak. Zdają się przy tym sugerować, że nauka w dotychczasowym rozumieniu, której zadaniem jest tworzenie modeli wyjaśniających i pozwalających przewidywać dziejące się wokół nas zjawiska, ustąpi statystycznym badaniom zbiorów obserwacji, eliminując tym samym potrzebę rozumienia świata. W podobnym tonie zdaje się też przemawiać autor książki "Antykruchość".

Przyznam, że nie mogę się zgodzić z takim poglądem. Jego wyznawcy zdają się zapominać, że człowiek od zarania dziejów najpierw obserwował świat, a dopiero później starał się go zrozumieć. Starał się, bo rozumienie zawsze miało wartość praktyczną. Dzięki pracom Kopernika, Keplera i Newtona potrafimy dziś przewidywać ruchy dowolnych ciał niebieskich. Z analizy danych płynących z dostępnych naszemu doświadczeniu gwiazd i planet moglibyśmy jedynie wyciągać wnioski o ruchach tych ciał, a już nie o ruchach tych, których nie poddaliśmy obserwacji.

Jednakże w Big Data coś jest. Nadchodzi epoka Wielkiego Brata, który jest w stanie nas podglądać w sposób nieporównywalnie skuteczniejszy niż jakiekolwiek służby specjalne minionych epok. Tak jak każde wielkie odkrycie niesie ze sobą nie tylko nowe możliwości, ale i nowe zagrożenia.