Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Gdzie szukać opłacalnych usprawnień

Artykuł ukazał się w grudniu 2015 r. w "Odpowiedzialny Biznes - Kompendium CSR", niezależnym dodatku dystrybuowany wraz z "Rzeczpospolitą".
Redaktor prowadzący: Marek Kłopotowski.

Pobierz Kompendium

W roku 1989 zachłysnęliśmy się kapitalizmem. Po latach radzieckiego socjalizmu mogliśmy otwarcie powiedzieć sobie, że tworzenie zysku — i nic innego — jest motorem działania każdej organizacji gospodarczej.

Pogląd, że maksymalizacja zysku stanowi cel każdej firmy, wiąże się historycznie z epoką wczesnego kapitalizmu, choć już i wtedy wielu przedsiębiorców uważało, że co najmniej tak ważna jak zysk może być renoma firmy w oczach klientów, kontrahentów i pracowników. Między innymi tak zawsze uważali właściciele firm A. Blikle i E. Wedel, a także Henry Ford.

W rzeczywistości to czy zysk jest czy też nie jest głównym celem organizacji gospodarczej, jest sprawą suwerennego wyboru jej właścicieli, a nie prawem ekonomii. Coraz więcej firm zaczyna też rozumieć, że kompleksowe realizowanie społecznie użytecznych celów, a więc rzetelne zaspokajanie potrzeb klientów, pracowników, kontrahentów, właścicieli, państwa, społeczności lokalnej, a także naszej planety, przekłada się na prosperity firmy w długim okresie. Dowodów dostarcza choćby niedawno stworzony przez Paula Hermana indeks giełdowy HIP (Human Impact and Profit), wskazujący że firmy społecznie użyteczne wygrywają na rynku. Kilkanaście takich firm zostało opisanych w książce Frederica Laloux „Pracować inaczej”, który pisze o nowej (już istniejącej!) generacji firm, które określa mianem turkusowych. Potrafiły one stworzyć nie tylko przyjazne środowisko współdziałania, ale też niespotykane wcześniej warunki wyzwalające innowacyjność i poczucie dumy z codziennej pracy.

Oczywiście istnienie firmy bez zysku jest niemożliwe. Choć więc zysk nie musi być celem, nie przestaje być koniecznością. Jest jak pożywienie dla człowieka — aby żyć trzeba jeść, ale kto żyje po to, aby jeść, żyje krócej. Z firmami jest podobnie.

Zdaniem amerykańskiego futurologa Johna Naisbitta: „Najbardziej ekscytujące przełomy dwudziestego pierwszego wieku wydarzą się nie z powodu technologii, lecz z powodu poszerzającej się koncepcji, co to znaczy być człowiekiem”. XXI wiek niesie całkiem nowe wyzwania dla rozumienia społecznej odpowiedzialności biznesu. To już nie pracowniczy wolontariat, ale firma głęboko świadoma swojej roli w społeczeństwie obywatelskim.