Można inaczej Andrzej Jacek Blikle

                                                                                                                                 

 

 

 

Narodziny gwiazdy

Rozmiar tekstu

Moja droga życia ma sens

Wywiad ukazał się w numerze kwiecień-maj 2016 Businesswoman & life

Rozmawiała Elżbieta Jeznach

Pana wielką życiową pasją są nauki matematyczne…

Tak. Odszedłem od nich przez ostatnie dwadzieścia pięć lat, ze względu na prowadzenie firmy, ale bardzo się cieszę, że udało mi się teraz powrócić do nauki. Przygotowuję obecnie książkę o tematyce informatycznej, przeznaczoną dla naukowców i inżynierów oprogramowania. Powróciłem do jej pisania po dwudziestu pięciu latach.

W innej książce, "Doktryna jakości — rzecz o skutecznym zarządzaniu", zawarł Pan pewną koncepcję zarządzania. Czy zastosował ją Pan również w swojej firmie?

Koncepcja dotyka sfery psychicznej i społecznej człowieka. Mówi, że należy rozmawiać z pracownikami na ważne dla nich tematy: o emocjach, o codziennych problemach, o tym, co im przeszkadza, a co chcieliby zmienić. W taki sposób swoim biznesem zarządzałem przez dwadzieścia lat – początkowo w sposób bardzo tradycyjny, ponieważ nie wiedziałem, że można inaczej, później zacząłem się uczyć innego stylu zarządzania, przywoziłem książki z zagranicy, przygotowywałem dla swoich pracowników wykłady. Początkowo nie zakładałem, że z tych materiałów powstanie książka, no ale tak się stało.

Blikle to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek w Polsce. To także model firmy rodzinnej. Jakich wskazówek udzieliłby Pan innym osobom zamierzającym zbudować biznes rodzinny?

Firmy rodzinne to trudna forma biznesu. Często gdy nie dochodzi do sukcesji, firma przestaje istnieć, ponieważ właściciele nie chcą jej oddać w obce ręce. Przygotowanie osoby, która miałaby stać się sukcesorem, to długi proces. Dzieci najlepiej jest wdrażać w prowadzenie firmy od najmłodszych lat. Przez pierwsze kilkanaście lat trzeba pokazać firmę „z ludzką twarzą”. Pokazać, że jest to nie tylko miejsce, dzięki któremu zapewnia się byt rodzinie, ale przede wszystkim miejsce, w którym realizuje się swoją życiową pasję, misję, które nadaje sens naszemu życiu. Dzieciom powinno się prezentować prawdziwy obraz firmy, z jej wzlotami i upadkami, wyzwaniami.

Czy zgłaszają się do Pana osoby, które chciałyby zaproponować jakiś rodzaj kooperacji?

Tak, ale nie szukam teraz zajęcia biznesowego. Obecnie prowadzę firmę doradczą. Wchodzę do firm z kompleksowymi programami mającymi na celu wdrożenie doktryny jakości. Jest to dwu-trzyletni program, który ma za zadanie dokonanie głębokiej przemiany społecznej w firmie.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że trzeba przestać myśleć o motywowaniu, a zacząć pomagać ludziom w budowaniu ich motywacji wewnętrznej, żeby odnieść w firmie sukces. Jak wyzwala się motywację wewnętrzną?

Motywowanie to budowanie motywacji zewnętrznej, czyli odwoływanie się do takiego mechanizmu, w którym dana osoba wykonuje pewne czynności nie dlatego, że chce je wykonać, lecz z powodu obiecanych korzyści. Natomiast motywowanie wewnętrzne to budowanie w sobie radości z tego, co robię, poczucia dumy, sprawczości. Najważniejszą potrzebą człowieka jest zrobienie czegoś pożytecznego dla siebie i innych, z czego będzie czerpał satysfakcję.

Za co w życiu jest Pan najbardziej wdzięczny?

Za to, że większość moich klęsk przełożyło się na lepszy wybór drogi życiowej.

Wybrane wywiady